Nie pomylił się. To on wszedł do sklepu. Jak zwykle nieco niedbale ubrany – w koszulę, która trochę wychodziła ze spodni na szelki. Na czapce, przykrywającej jego potargane włosy, oparł gogle – z pewnością korzystał z nich podczas podróży aerostatkiem. Gdy szedł – krok za krokiem – nogawki napinały się na jego umięśnionych udach. Edmund przełknął ślinę, czując, jak żołądek zawiązuje mu się w supeł.
W sierpniu słońce w Bilbao zawsze próbowało usmażyć przechodniów. Czasami Bittor miał wręcz wrażenie, że słyszy skwierczenie ludzkich ciał, ale nie, to tylko stary silnik autobusu wydawał z siebie taki odgłos. I w tym roku, mimo pandemii, turyści tłumnie przybyli do miasta. Bittor, chociaż powinien ich lubić, bo przecież bez nich nie miałby za co żyć, miał nadzieję, że może jednak nie przyjadą.
[...] Wszyscy w osłupieniu gapili się na obrazy przesłane z teleskopu. Przez chwilę cisza, która zapadła, drżała od napięcia i niewybrzmiałych okrzyków. Każdy spodziewał się raju utraconego, ojczyzny mlekiem i miodem płynącej, a zamiast tego zastali… cóż, wysypisko. [...]
Dzisiejszy post chciałabym poświęcić gatunkom literackim. Nie zamierzam jednak tłumaczyć szczegółowo, co charakteryzuje każdy z gatunków. Opowiem natomiast o tym, jak pisać „między gatunkami” (sama to robię) – tak, żeby nie zgubić przy tym zainteresowania czytelnika.
Pierwszego grudnia tego zwariowanego roku w Sokolnikach o trzeciej nad ranem zaczął padać śnieg, a gdy leśne runo schowało się pod puchową, białą kołdrą, temperatura spadła jeszcze bardziej. W efekcie, gdy Krysia się obudziła o szóstej, musiała zbiec na dół do piwnicy po drewno, bo w domu zrobiło się potwornie […]
Wczoraj zaczął się listopad, a z nim – jak co roku – NaNoWriMo, czyli National November Writing Month. To akcja, o której się po raz pierwszy dowiedziałam rok temu, i wówczas też po raz pierwszy wzięłam w niej udział.