Kulisy pisania: pory roku w pisaniu

Dziś przybywam z nietypowym tematem i jestem prawie pewna, że nie widziałam nigdy podobnego wpisu na żadnym blogu o pisaniu. W tym poście opowiem o pracy w kontekście pór roku. Zacznijmy klasycznie, czyli od wiosny.


Cześć ? dziś przybywam z nietypowym tematem i jestem prawie pewna, że nie widziałam nigdy podobnego wpisu na żadnym blogu o pisaniu.

W tym poście opowiem o pracy w kontekście pór roku. Zacznijmy klasycznie, czyli od wiosny.

Wiosna

Wiosna jest ciekawą porą roku, w której paradoksalnie nie mam ochoty czegoś zaczynać, co raczej kończyć. „Chinopol” skończyłam pisać w maju 2019. Książkę, którą piszę teraz, zamierzam dokończyć w marcu. Wiosna to dla mnie czas kończenia otwartego projektu. Dni są dłuższe, jest więcej słońca, mam więcej energii i siły na pisanie. Zwykle też jestem zmęczona tym, że długo już piszę książkę i mam ochotę ją skończyć bardziej niż wcześniej.

Lato

Lato jest najmniej pracowitym, ale najciekawszym czasem w mojej pracy – przynajmniej według mnie. Zwykle w lato mam mało czasu, a temperatura wysysa ze mnie energię, więc niewiele piszę, za to mam zawsze mnóstwo pomysłów. Spisuję je sobie, planuję i układam, jednak nie realizuję ich od razu. Brzydkie lato sprzyja długim godzinom pisania, ale w przypadku upalnych dni jest odwrotnie – bardzo trudno pracować, gdy pot leje się z czoła. Natomiast leżenie na słońcu pobudza kreatywność (przynajmniej moją). Dodatkowo bujna, bogata natura – kwiaty, drzewa, owoce – to wszystko pomaga umysłowi się odświeżyć, zrelaksować i wpaść na nowe, świetne pomysły.

Jesień

Uwielbiam jesień. Wrzesień i październik to moje ulubione miesiące w roku. To czas, kiedy ruszam do pracy i piszę codziennie. Wciąż mam w sobie letnią energię i moc, wciąż dni są długie, a słońce napędza mnie do działania. Świat uracza mnie feerią barw, które lubię najbardziej – złotem, miedzią i brązem. Inspiruję się wówczas przyrodą, która na jesieni potrafi być nie mniej piękna, niż latem.

Zima

To najintensywniejszy okres mojej pracy i jednocześnie najtrudniejszy. Najwięcej piszę w zimę, gdy po prostu nie mogę wyjść z domu i cieszyć się zielenią 😀
Zimą jestem senna, a pomysły przychodzą mi z trudem i dlatego przygotowywanie sobie ich w lato jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Działa to podobnie, jak robienie przetworów – w lato są owoce, które przetwarzam, żeby zjeść z nich potem pyszny dżem zimą 🙂


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts